To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Leczenie - Świszczenie, kichanie, porfiryna, osłabienie, katar

Senthe - Nie Mar 04, 2018 21:23

Danielka, nie umiem Ci nic poradzić, niestety, to wygląda na strasznie ciężką sytuację : /. Może spróbuj się skonsultować z jakimś innym wetem, może ktoś będzie mógł doradzić chociażby korespondencyjnie albo przez telefon, co jeszcze można zrobić w takiej sytuacji? Weterynarze chyba mają zresztą jakiś system wzajemnych konsultacji?
Danielka - Nie Mar 04, 2018 22:57

Leczenie zaczynałam w Stalowej Woli w polecanej na forum klinice dla ogonków. Tam dostały Sumamed i Doksycyklinę (oba doustnie). Potem zmieniłam na swoją zaufaną, wieloletnią wetkę, która niestety nie ma sprzętu dla maluchów, ale ma ogromną wiedzę. Dziewczyny dostały Enrofloksacynę przez 3 dni w zastrzykach i wydawała się troszkę pomagać, jednak ze względu na tę martwicę wetka zamieniła na ten nieszczęsny doustny Marbocyl...Międzyczasie dr sama konsultowała się z jakąś koleżanką prof z Warszawy, która zajmuje się gryzoniami na uniwersytecie i ta poparła właśnie ostatni antybiotyk (podobno nowoczesny, skuteczniejszy, innowacyjny...). Jako ostateczne rozwiązanie podała ten chemioterapeutyk, ale on podobno działa szkodliwie na nerki i watrobę. Chciałabym bardzo tego uniknąć, próbuję wspomóc walkę domowymi sposobami, które konsultuję z wetką, coby jej nie wchodzić w leczenie. Ale NIC nie działa, NIC. Już sama nie wiem co to za cholerstwo się do nas przyplątało...Kiedyś miałyśmy przygodę z przeziębieniem, ale 3 dni zastrzyków i pokonaliśmy bez problemu. A teraz? Teraz to już dostaję spazmów i ataków paniki jak słyszę kolejne kichnięcie. Na zmianę mi się wydaje, że te, które dwa dni nie kichały, znów zaczynają, jednej jakby trochę lepiej, ale czwarta znów porfiryna, czerwony nos i to nieszczęsne kichanie...Próbowaliśmy je odseparować w osobne klatki, bez rezultatu. Schemat ten sam :cry2: Od 2 miesięcy walczymy z dziadostwem, nic nie pomaga, serce się kraje jak patrzę na te otwarte rany i przychodzi mi to przemywać bidulkom, a potem słyszę kolejne kichnięcie z klatki za plecami....Ehhh....
Senthe - Pon Mar 05, 2018 02:17

Spokojnie, skup się na opatrywaniu tych ranek. Kichanie samo w sobie nie jest chyba aż tak niebezpieczne, jeśli nie przerodzi się w zapalenie dróg oddechowych? Czymkolwiek jest ta choroba, to już widać, że się starasz ze wszystkich sił ją zwalczyć, nie ma sensu się dodatkowo denerwować.

Próbowałaś może zamienić ściółkę na ręczniki papierowe?

Pyl - Pon Mar 05, 2018 08:23

Danielka, to dopiero trzy grupy antybiotyków, które sprawdziliście - co prawda dobre (w znaczeniu takie, które często pomagają), ale można szukać dalej - choćby i w kierunku sulfonamidów. Można też zrobić wymaz z noska i sprawdzić co za bakteria tam siedzi i na co jest wrażliwa. Oraz zbadać i ewentualnie odrobaczyć na pasożyty wewnętrzne, które mogą powodować objawy w układzie oddechowym.
Jeden z moich ogonów kicha niemal od roku, wytestowaliśmy dużo więcej i jakoś nie panikuję.
A martwice po zastrzyku się zdarzają, to nie tragedia. Jeśli tylko masz pewność, że nie ma innego czynnika drażniącego (pasożyty zewnętrzne, alergia) to za kilka-kilkanaście dni powinny zniknąć.

Danielka - Pon Mar 05, 2018 09:25

Dziękuję Wam wszystkim za pomoc i rady! Naprawdę dodajecie mi otuchy.
Pyl - nie pomyślałam zupełnie o pasożytach! Kurde, być może mała przywlokła coś z zoologicznego i stąd te objawy. Fakt, że ostatnio wydaje mi się, że częściej się drapią, ale powtarzałam sobie, że po prostu jestem przewrażliwiona. Hmn...dzisiaj idę do wetki po kolejny zapas Marbocylu, rzucę jej może tym pomysłem, zobaczymy co powie. Nie czytałam dokładnie o objawach pasożytów wewnętrznych. Normalnie uszka, ogonek, sierść i łapki sprawdzam pod kątem świerzbu itp, ale nie przyszło mi do głowy takie rozwiązanie...Zobaczymy. W każdym razie dziękuję, dobrze poradzić się bardziej doświadczonych osób <3
Senthe - Tak, zmieniałam ściółkę. Wcześniej miały normalną kuwetę i w niej ten pelet uniwersalny dla kotów, świnek i gryzoni. Co prawda, on jak namoknie to się rozpada na pył. Więc, żeby nie podrażniać im nosków i nie brudzić ran zamieniliśmy na ręczniki papierowe. Bez zmian. Od soboty mają nową klatkę, taką z kuwetą na ruszcie, dzięki czemu nie mają kontaktu z podłożem. Ale czynnik ściółki ogólnie przetestowany - odrzucony.

Senthe - Pon Mar 05, 2018 11:16

Danielka, na przyszłość warto się przerzucić na zrębki bukowe, one są odpylone i się nie rozpadają jak pellet : ). Cenowo zaś wychodzą podobnie, a może i taniej. Można kupić na allegro duże worki, szukaj zrębków wędzarniczych 4-6mm.
Pyl - Pon Mar 05, 2018 13:17

Danielka, tutaj masz cały wątek o pasożytach wewnętrznych. Bardzo bym na to nie stawiała, ale jest to jedna z możliwości.
Danielka - Pon Mar 05, 2018 15:57

Pyl - bardzo dziękuję za linka, przejrzałam na szybko temat, po pracy przeczytam na spokojnie od deski do deski. W drodze do domu zajeżdżam do wetki to może zapytam o to badanie na pasożyty. W sumie nieinwazyjne, mało kosztuje, a lepiej wykluczyć tę ewentualność. Tym bardziej, że moje szczury wychodzą na zewnątrz, w dodatku mają kontakt z 2 psami, królikiem, kotami..
Dziękuję Wam wszystkim za pomoc i porady, walczymy dalej!!

Senthe - Pon Mar 05, 2018 16:03

Danielka napisał/a:
moje szczury wychodzą na zewnątrz

:shock:
Jeśli chodzi o "wyprowadzanie" szczurów na spacery czy coś takiego, to lepiej zaprzestań tej praktyki jak najszybciej.

Albireo - Pon Mar 05, 2018 16:38

Danielka, na forum nie popieramy ani zbierania szczurów na zewnątrz (jeśli już, to tylko w uzasadnionych przypadkach - jak podróż do weterynarza - i w zabezpieczonym transporterze), ani kontaktów międzygatunkowych. Jedno i drugie może się zakończyć dla szczurów tragicznie.
Danielka - Pon Mar 05, 2018 18:33

Najpierw tematycznie: wróciłam od wetki, kolejna porcja Marbocylu, dodatkowo beta-glukan przez 7 dni. Pomysł pasożytów uznała za mało prawdopodobny, jednak ze względu na fakt, że Mimi jest z zoologicznego, stwierdziła, że spróbujemy odrobaczyć profilaktycznie jakimś środkiem dla świnek morskich, tylko musi się w niego zaopatrzyć, a dziewczynom damy chwilkę na odsapnięcie od leków, bo teraz są faszerowane zbyt dużą mieszanką (antybiotyk, odpornościowe, tran). W najbliższym czasie będziemy nad tym pracować.
A teraz odbiegnę od tematu, bo mnie tak skrzyczałyście: powiem Wam szczerze, że w lecie ciężko te małe diablice utrzymać w domu, żeby mi któraś nie wylazła na balkon. Wszelkie próby zabarykadowania balkonu kończyły się przegraną kartonu/plastikowej tacki. Zawsze znalazły dziurę, a jak zastawiłam metalową blaszką to próbowały gryźć plastikowe ramy okienne. Wobec tego stwierdziłam, że wyłożę ten balkon kocykiem, mąż zabezpieczył barierki i górę starymi ścianami z klatki i połowa balkonu należy do nich. Wybiegają uradowane, podskakują, poniuchają, uciekają do domu. I tak w kółko. Doszłam do wniosku, że nic złego się im raczej nie stanie, a niech mają te odrobinę radości... Co do zwierząt: psa mam w domu i jestem spokojna o to. To całościowe stado, uwielbiają się wzajemnie. Nie zostawiam zwierzaków samych, ale też nie boję się w żaden sposób o jakiekolwiek spory i awantury, robią z nią co chcą. Jeśli chodzi o zdrowie piesa, to uwierzcie, że mam takiego samego bzika i ręczę za jego zdrowie. Zresztą pytałam wetki czy można zanim adoptowaliśmy pierwszego szczura i nie miała przeciwwskazań. A drugi pies, królik i kot - kontakt jedynie pośredni. Nieraz muszę prosić Siostrę o opiekę nad dziewczynami podczas wyjazdu, wtedy zabiera je do siebie. Nie wpuszcza swoich zwierzaków, bo nie są przyzwyczajone i nie wiadomo jakby zareagowały, ale jednak normalnie one tam bytują w tych pokojach gdy dziewczyn nie ma. Stąd napisałam, że biorę pod uwagę także ewentualność zarażenia tą drogą.

Albireo - Pon Mar 05, 2018 20:43

Danielka, po pierwsze kwestia zabierania szczurów na dwór. Szczury z natury mają słaby wzrok, zwłaszcza odmiany o barwie czerwonookiej. Promienie słoneczne oślepiają je i mogą pogarszać i tak już słaby zmysł. Ważną rolę w poznawaniu świata pełnią dla nich wibrysy i węch, zgoda. Ale jednak coś tam widzą i oczy pomagają im poruszać się po otoczeniu. Na zewnątrz czeka na nie multum bakterii, wirusów, a ogony łatwo mogą coś podłapać. O przeziębienie czy inne problemy z drogami oddechowymi u nich nietrudno. Ja bym nie ryzykowała. Łatwo może je obwiać przy otwartym balkonie, nawet przy ciepłej pogodzie.
Po drugie - kontakty międzygatunkowe. Cieszę się, że nie zostawiasz ich samych i kontrolujesz sytuację, ale to jednak wciąż zwierzęta. Nie myślą, mają instynkt. Nagle może coś się im odmienić, szczur sprowokuje i nieszczęście gotowe. Widziałam na grupach na FB zdjęcia szczurów, którym brakowało kawałka nosa, bo "zawsze taki przyjazny i ciekawski" pies odgryzł im go przez pręty klatki.

Danielka - Sob Mar 10, 2018 11:28

U nas bez zmian. Nadal leczymy Marbocylem i beta-glukanem, dodatkowo dziewczyny dostają po 1 kapsułce tranu z wątroby rekina. Jednego dnia kichnie tylko jedna gdzieś w kącie, drugiego wszystkie, trzeciego dnia któraś ma napad serii kichania. I tak w kółko...Kiedy wydaje mi się, że jest lekka poprawa, następnego dnia pozbywają mnie złudzeń. Rano jak śpią w okolicach nosków pojawia się niewielka ilość porfiryny. Obserwuję, oglądam, sprawdzam, nic.
Chciałam zapytać: czy możliwe jest, żeby dziewczyny miały np. jakiegoś świerzbowca? Bez objawów skórnych od 2 miesięcy? Uszka ładne i czyste, ogonki tak samo. Sierść przepatrzona pod kątem wszołów, pcheł, czegokolwiek. Nic niepokojącego. Fakt, że wydaje mi się, że drapią się częściej od kiedy doszła Mimi, ale drapać uwielbiały się zawsze. Jednak faktycznie mogę powiedzieć, że od pewnego czasu robią to częściej i bardziej namiętnie. Znalazłam wątek na forum o kichaniu i świerzbowcu bez objawów, ale umarł śmiercią naturalną i ostatecznie zagadka się nie rozwiązała. Zeszło na temat jakiejś bliżej nie określonej choroby genetycznej, polot totalny. Czy faktycznie świerzbowiec może nie dawać objawów widocznych gołym okiem? Za jakiś czas jak dziewczynom się troszkę poprawi (tiaaa) mamy z wetką profilaktycznie przeleczyć na pasożyty, ale się zastanawiam czy nie lepiej zrobić to od razu? Jak myślicie? Czy moja teoria pasożytów nie jest zbyt naciągana?

Pyl - Sob Mar 10, 2018 23:01

Danielka, związek z kichaniem mogą mieć pasożyty wewnętrzne. Co do zewnętrznych to nie wiem, nie słyszałam o takim związku, chyba, że chodzi o totalnie zarobaczone ogony, to wtedy spada odporność i każde przeziębienie będzie wtedy pośrednio powiązane z pasożytami. Zewnętrzne pasożyty mogą być niewidoczne gołym okiem (np. nużeńce), ale to nie występuje często. Świerzb jest widoczny, czasem nawet bardzo. No i przy pasożytach zewnętrznych są objawy w postaci drapania się. Czy Twoje ogony przestały rozdrapywać ranki po martwicach?
Moprzyj - Czw Maj 17, 2018 00:52

Ja mam z kolei takie pytanie. W zeszły piątek odebrałam szczurki z hodowli, jednak jedna z nich często prycha. Na początku faktycznie to było często, teraz już częstotliwość się zmniejszyła. Druga tylko raz na jakiś czas prychnie.
Dodam, że obie są ruchliwe, normalnie jedzą, piją, biegają po klatce, ganiają się. Żadnych wycieków nie ma, wszystko jest ok prócz tego prychania.
Hodowca polecił podanie jakiegoś vibowitu, znalazłam taki suplement jak vibowit dla dzieci w żelkach, ale raptem zjadła tylko jednego na 2 dni, więc może jakieś inne pomysły? :P
Hodowca też powiedział, że to może być efekt stresowej sytuacji spowodowanej zmianą miejsca, ale widać, że Lola już się zaaklimatyzowała, a dalej prycha.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group