Leczenie - Tajemnicze guzy - operacje
maed - Wto Kwi 24, 2007 17:55 Temat postu: Problem z guzami, weterynarzem i czasem. Hej,
przepraszam, że pierwszy post na forum zaczynam od prośby o niemożliwe, ale życie ogarnęło mnie bardziej aniżeli ja je.
Zacznijmy od opisu sytuacji: mam trzy szczury - matkę (2l8m) z córką (2l4m) (chów najprawdopodobniej wsobny, gratis w brzuchu Fufki przyszedł prosto ze sklepu) plus małą, dziką przybłędę (1r6m), której nie udało mi się oswoić (ja wyjechałam, zaś reszta rodziny z pominięciem brata ma pracę na pełnym albo i wręcz dwóch etatach), ale idealnie dogaduje się ze stadem.
Będąc osobą studiującą 250km od domu nie pojawiam się w nim nazbyt często, więc guza u Vecny (średnia) wykryłam dopiero pod koniec świąt, kiedy dokładniej obejrzałam ogony. Guz jest sporawy, wielkości winogrona, zlokalizowany na brzuchu, przy prawej pachwinie (tylna łapa). Kolejnego, pod prawą pachą (górna łapa) wykryłam już w Warszawie. Guz pod pachą jest stosunkowo niewielki. Na domiar złego panienka ma chyba pasożyty, bo lekko przyłysiała przy kręgosłupie (starsza pani też, ale tutaj sobie poradzę już w Wieluniu - dopóki nie zaczęły łysieć i nie pojawiły się u nich ranki nie domyślałam się, że coś może być nie tak - kot się drapie, pies się drapie, człowiek (ja, alergik) się drapie i nie ma problemu, a tutaj przy fufiznach - zonk).
I tutaj zaczęły się schody. Nie wiedząc dokładnie, do kogo w Warszawie się skierować, wzięłam Vecnę ze sobą i pojechałam. W zeszły poniedziałek nie dałam rady z nią pójść do weta, a w noc z poniedziałku na wtorek umierałam mając ostrą anginę. Minął tydzień. W międzyczasie ciotka oddała mi klatkę po swojej szczurzycy, zaś ja wyłuskałam od mataforgany informację na temat polecanego lekarza. Zadzwoniłam do Oazy, a tu się okazuje, że wszyscy z polecanych weterynarzy są na urlopach macierzyńskich, zaś kolejną osobą jest Pani, która przyjmuje w różnych lecznicach.
Problemem jest to, że nie chcę spisywać mojej wredoty na straty, a zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem w stanie zostać dłużej niż do piątku, bo w Wieluniu czekają na moją opiekę pozostałe dwa szczury (babcia i rodzice wyjeżdżają, zaś babcia nr2 i brat nadają się do opieki nad szczurami jak, nie przymierzając, słoń do baletu), dwa koty i miniaturowy niedźwiedź udający psa. Leczyć u siebie mogę co najwyżej psa, od biedy kota oraz zwierzęta gospodarskie, więc powrót Vecny ze mną będzie dla niej oznaczał jedno.
Na dodatek na studiach mam lekko "prze" (należy dokończyć wg uznania), przez co nie jestem w stanie jeździć 1-2razy dziennie ze szczurem przez pół miasta (mieszkam na Pradze, przystanek Przyczółek Grochowski), bo już balansuję na krawędzi wszystkiego. Nie mogę zostawić szczura ciotce, która również jest wiecznie zajęta (a na długi weekend, tak dla odmiany, wyjeżdża), wszyscy moi znajomi są osobami z mojego miasta i albo wracają na weekend / jadą w minipodróż poślubną albo na szczury mają reakcje typu O*******SZCZURJEZURATUJSIĘUCIEKAJPODAJMIOTŁĘ (vide moje ukochane współlokatorki) - dlatego usłyszawszy, że w Oazie jestem w stanie zostawić Vecnę w "szpitalu" byłam b. zadowolona, ale mój entuzjazm opadł, gdy się okazało, że żaden z obecnie przyjmujących tam lekarzy nie ma specjalnego polecenia.
Reasumując - cholera, co mam zrobić? Wiem, że po takim wstępie jawię się jako właścicielka skrajnie nieodpowiedzialna, niezdolna do poświęceń i nie darząca miłością swojego zwierzątka, ale problem polega na tym, że jak coś się sypie, to lawinowo - najwyraźniej posypało się u mnie. Na dodatek (choć może się to wydawać niemożliwe), naprawdę kocham tą czarną zarazę i biorąc pod uwagę to, że jest żywym i dobrze trzymającym się zwierzątkiem (do chwili obecnej żadna z panien nie chorowała) nie chciałabym jej usypiać.
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie porady dotyczącego tego, co zrobić z młodą. Przepraszam również, że nie zamieszczę zdjęć rzeczonego guza i szczura, ale nie dysponuję niestety aparatem, zaś użycie telefonu komórkowego mija się lekko z celem.
Pozdrawiam,
maed
Anonymous - Wto Kwi 24, 2007 18:06
przyjmijcie proszę ciepło biedną mą duchową siostrę maed i pomóżcie jakimiś światłymi radami, bo ja już naprawdę nie wiem...
myaku - Wto Kwi 24, 2007 18:20
Nie mogłabyś poprosić znajomych o przetrzymanie szczurka i chodzenie z nim do weta? Koszty przecież mogłabyś zwrócić..
Anonymous - Wto Kwi 24, 2007 18:39
Kana, tak jak maed napisała, znajomi odpadają - bo ci co ewentualnie by mogli, wyjeżdżają. maed studiuje w warszawie i wiekszość znajomych jest spoza, podobnie jak ona...
chyba, że ktoś z forumowiczów by sie zlitował...
maed - Wto Kwi 24, 2007 20:56
Rozumiem, b. dziękuję za odpowiedzi.
Ale tak wracając już nie tyle do kwestii matczenia małej, co chorobowej: o ile guzek pod pachą jest twardy, o tyle ten na brzuchu jest miękki - czy możliwe, że to jest ropień (ciotka-lekarka twierdziła, że to tłuszczak, ale o ile nie zamierzam poddawać w wątpliwość jej kompetencji lekarskich, o tyle śmiem twierdzić, że weterynarzem jest co najwyżej miernym )
Po drugie: w takim wypadku jutro zaiwaniam do jakiegokolwiek weta (dzisiaj usiłuję wyrobić 200% normy na angielski i jakoś udobruchać dyrektorkę SzJO), skoro w Oazie nikogo nie ma. Rozumiem, że powinnam spróbować umówić się z p. Wojtyś? Istnieje szansa, że odbierze maila i jeszcze dzisiaj mi odpowie?
pozdrawiam,
maed
edit:
no proszę, widzę, że ubuntu zatacza coraz szersze kręgi
AngelsDream - Wto Kwi 24, 2007 21:00
maed, ona rzadko odpowiada na maile - lepiej zadzwonić [jutro jest od 15 do 20] lub pójść z marszu i próbować coś załatwić. A co do Oazy - dr Jałonicka też na urlopie?
Jeśli guzek jest miękki to może być ropniem, ale trudno wyrokować via net.
Ubuntu rulez!
maed - Wto Kwi 24, 2007 21:22
Hm, nie była polecona toteż się nie spytałam, a teraz już po godzinach pracy. Rozumiem, że jeśli dr Jałonicka będzie przyjmowała, to zostawienie w Oazie na parę dni Vecny nie będzie się mijało z celem aż tak bardzo (pomijając kwestię finansową, zagryzę wargi i będę mogła uznać, że pierwszą wypłatę wydałam odpowiedzialnie)?
Nisia - Śro Kwi 25, 2007 09:22
maed napisał/a: | Zadzwoniłam do Oazy, a tu się okazuje, że wszyscy z polecanych weterynarzy są na urlopach macierzyńskich, zaś kolejną osobą jest Pani, która przyjmuje w różnych lecznicach |
Gwoli szczegółu (bo ja w Oazie akurat często bywałam - teraz mam nadzieję, że potrzeba będzie rzadsza).
W Oazie jest jeszcze dr Jałonicka, nie na macierzyńskim (jak na razie brzuszka nie widziałąm). Powiem tak, z trudnymi przypadkami sobie pewnie nie poradzi, ale z takimi jak usunięcie guza - spokojnie. Robiła już operacje na szczurach, nic nie słyszałam o reklamacjach.
Ona jest jeszcze młoda, pracuje jako lekarz od kilku miesięcy, co nie zmienia faktu, że wcześniej dużo czasu spędziła na stażu m.in. w Oazie.
Natomiast zostawienie zwierzaka w Oazie trochę kosztuje. Cos mi się jawi w umysle, że chyba 30 zł za dobe hotelową.
Ale wiedz, że w tym wieku ryzyko niewybudzenia z narkozy jest bardzo duże...
maed - Śro Kwi 25, 2007 20:22
Dr Jałonicka była bardzo miła - powiedziała, żeby paskudy na razie nie ruszać przez wzgląd na wiek właśnie, ale oba guzki są guzkami (niiiieeestety), kazała ją obserwować i przyjść za 12 dni. Jeśli chodzi o zmiany skórne, to stwierdziła, że możliwe jest tutaj przebiałczenie, choć i jakiś preparat na wypadek pasożytów dała (Biomectin? Biomektin? Bio-cośtam w każdym razie). Szczura radośnie okazała, że jej się to nie podoba i podrapała wszystkie trzy osoby w gabinecie. Raz jeszcze dziękuję za pomoc, w razie czego będę informować o kolejnych przejściach z Vecną
Nisia - Czw Kwi 26, 2007 09:13
maed napisał/a: | choć i jakiś preparat na wypadek pasożytów dała (Biomectin? Biomektin? Bio-cośtam w każdym razie |
Biomectin. Preparat z iwermektyną, bardzo dobrym lekiem przeciwko pasożytom.
Elbereth - Wto Maj 01, 2007 17:59 Temat postu: Guz u samicy, w okolicach pochwy. Przed chwilą zauważyłam, że Korze się to stało. Z pochwy wystaje jej takie "coś", trochę przypomina z wyglądu szczurzy bobek, ale przy ciele jest czerwone i futerko w tych okolicach ma troszeczkę zakrwawione. Zachowuje się prawie normalnie, ale jest mniej ruchliwa, zamiast uciekać mi i biegać po całym domu (jak to zwykle bywa), tylko chodzi po kolanach, albo gramoli się na ramię/schodzi z niego, przed chwilą zeszła na podłogę, ale tylko raz, normalnie nie da się jej utrzymać na kolanach. Jutro jedziemy do weterynarza.
Co mogę teraz zrobić? Jak udzielić jej pierwszej pomocy?
[EDIT]Trochę poczytałam o tym w necie, było coś o przemywaniu letnią wodą (tylko że we wczesnych przypadkach, Kora chyba się już pod to nie łapie, koniec tego jest zaschnięty ), nie za bardzo pomogło, ale przynajmniej się obmyło, teraz jest w osobnej klatce, wyłożonej papierowymi ręcznikami.
Już trochę bardziej się ożywiła, może na początku była po prostu trochę przestraszona i to dlatego...
[EDIT 2]Okazało się, że to jednak było coś innego, więc zmieniam temat.
Elbereth - Śro Maj 02, 2007 21:02
No i już po wszystkim...
Pojechaliśmy do weterynarza, Kora dostała antybiotyk (coś na E, całej nazwy nie pamiętam ), wetka za bardzo nie wiedziała co robić, więc wzięła nr telefonu i po konsultacji z innym weterynarzem miała zadzwonić, kiedy trzeba ze szczurą przyjechać na operację. Jeszcze byliśmy w Gdańsku, kiedy zadzwoniła. Powiedziała, że to ma odpaść i trzeba będzie jej jeszcze podawać antybiotyk. Znowu pojechaliśmy do lecznicy, całe szczęście oprócz niej był jeszcze inny wet, który tylko spojrzał na Korka i powiedział, że to jednak guz, a nie wypadnięta pochwa/macica. Kora od razu poszła "pod nóż", operacja trwała ok. pół godziny. Wycięli guz przez pochwę, nie rozcinając brzuszka. Z zewnątrz właściwie nic nie widać, ma założone szwy, ale rozpuszczalne. Oddali mi nieprzytomnego, ale żywego szczura...
Teraz już jest przytomna, jeszcze trochę zamulona, ale najważniejsze, że zdrowa . Jeszcze dzisiaj późnym wieczorem i jutro koło południa dostanie zastrzyk z antybiotykiem i, mam nadzieję, to już koniec tej historii.
Oli - Śro Maj 02, 2007 21:57
mozliwe ze dostala Enrofloksacyne
Nisia - Pią Maj 04, 2007 09:30
Cieszę sie, ze wszystko w porządku.
Olimpia napisał/a: | mozliwe ze dostala Enrofloksacyne |
Pewnie tak. Pod postacią Enrobiofloxu albo Enroxilu.
falka - Sob Maj 05, 2007 18:42
Podłączam się. Jak się zająć szczurkiem po operacji guza?
|
|
|