W kupie raźniej - szczury są stadne - SAMCE - łączenie samców w różnym wieku
mojazyl - Pon Lip 18, 2011 13:04
Ojtam:D Już jedno zakończone powodzeniem mam za sobą:D Ale dobrze więc - nie będę szła na skróty:) Tylko porządnie to zrobię tak jak wcześniej:) Jeszcze tylko jedna sprawa...czy moja klatka (na oko) 35 wys (+ kuweta) / 45 dł/ 25 szer w środku 1 półka i hamak jest wystarczająco duża do trzymania trzech samców?
Uhuhu...czyli jeden szczur w mojej klatce jedynie... Trzeba coś z tym zrobić... Dziękuję w każdym razie i pozdrawiam:)
AngelsDream - Pon Lip 18, 2011 13:11
mojazyl, to klatka za mała nawet dla jednego szczura.
W razie czego, pytaj dalej, pomożemy.
mojazyl - Pon Lip 18, 2011 13:16
z chęcią nie raz skorzystam jeszcze z Waszej pomocy:) Dziękuję:)
[ Dodano: Sro Lip 20, 2011 09:22 ]
No więc tak. Do Ryśka i Mirona dołączył Hektor. Najmniejszy, ale jak się okazało najbardziej bezczelny;P A do tego histeryk;P Nie mogą dojść z Ryśkiem do porozumienia. Ryś nie jest wobec Hekcia agresywny. Choć przewracał go kilka razy na plecy i obwąchiwał, a Hektor, jak tylko Ryś się do niego choć trochę zbliży piszczy jakby go ze skóry odzierano. Ryszard najczesciej się zniechęca i odchodzi, ale Hektor tym sposobem terroryzuje całą klatkę. Jak leżą z Mironem na hamaku i Ryszard chce tam wejść Hektor piszczy przeraźliwie i R rezygnuje. Hektor kradnie wszystkim jedzenie, naskakuje na Mirona i na Ryszarda też próbuje. Zagradza dosęp Ryszardowi do Mirona. Słowem istne szaleństwo. Zastanawiam się jak mam rozumieć te ich "zabawy". I czy kiedykolwiek dojdą do porozumienia...
Chochlik - Nie Lip 31, 2011 02:49
Słuchajcie co zrobiłam źle?
Parę godzin temu zginął Ódinn.
To było ich drugie spotkanie. Wcześniej zadbałam, żeby zapoznały się ze swoimi zapachami - Darwin i Cauchy dostali szmatki małego, Ódinn spał w ich szmatkach. Żaden nie zdradzał objawów agresji - żadnego fukania, syczenia, stroszenia futra, nic.
Ponieważ od śmierci Newtona nie było w stadzie dominującego alfy a Darwin jest spokojniejszy, postanowiłam spotkać małego właśnie z nim. Darwin nigdy, absolutnie nigdy, nawet w wieku dojrzewania nie był skłony do bójek.
Pierwsze spotkanie zakończyło się zdominowaniem Ódinna - został przewrócony na grzbiet, wylizany po jądrach i tyle. Rozeszły się.
Dzisiaj spotykały się po raz drugi, biegały spokojnie parę minut. Ódinn biegał za Darwinem, ten parę razy go obwąchał, potem zdominował. Mały trochę się bronił, Darwin przycisnął go mocniej, ale nadal bez żadnego zadrapania nawet. Tylko przytrzymał na grzbiecie. Kiedy maluch przestał się wyrywać, poiskał po brzuchu, poczekał chwile i sobie poszedł. Jeden i drugi dały się spokojnie pogłaskać. Ódinn nadal jeszcze leżał kiedy Darwin po prostu skoczył na niego. Tomek złapał Darwina bo Ódinn aż wrzasnął. Darwin został oderwany(!) od Ódinna, podniesiony i zabrany. Ódinn zmarł minutę później, chcieliśmy zabrać go do weta, ale już nie żył. Miał dwa ugryzienia na bokach i przetrącony kręgosłup. Wszystko trwało sekundy. Siedzieliśmy oboje tuż przy nich. Spotkanie było na neutralnym terenie w brodziku wyłożonym kocem, żeby było bezpiecznie. Tomek zareagował naprawdę błyskawicznie - ale to wyglądało jakby Darwin zdecydował się Ódinna zabić. To nie była próba przegonienia przeciwnika, tylko nagły atak bez ostrzeżenia. Miałam już kiedyś agresywnego szczura, ale coś takiego widziałam po raz pierwszy.
Co mogło go tak zdenerwować?
Darwin był już łączony z innymi szczurami, z Newtonem i z Cauchym. Żadnych problemów nie było. To jest naprawdę bardzo łagodny zwierzak.
Tak długo czekałam Ódinna, był taki wesoły i ciekawy. Czuję się jakbym go zabiła. Czytam raz jeszcze wszystko o łączeniu ale naprawdę nie wiem.
Layla - Nie Lip 31, 2011 09:32
Chochlik, niczego źle nie zrobiłaś. Nie jesteś w stanie całkowicie przewidzieć reakcji zwierzęcia, bo to jest właśnie zwierzę. Ty zadbałaś o reguły łączenia, nie było, sądząc z opisu, niczego niepokojącego w zachowaniu chłopców. Nieszczęśliwy wypadek, może niefortunne ugryzienie, to maleńki szczurek, kruche jeszcze kości. Bardzo współczuję, ale nie obwiniaj się.
Oli - Nie Lip 31, 2011 12:14
Chochlik, tak jak Layla pisze - nie da się przewidzieć reakcji zwierzęcia w pełni. U mnie kiedyś samiec też zabił malucha, kastrowany samiec dodam - dwa celne ugryzienia w tętnice i po sprawie... Niestety nie słysząc wszystkich dźwięków jakie wydają nasi pupile, nie rozumiejąc ich oraz nie rozumiejąc w pełni ich mowy ciała nie jesteśmy w stanie wiedzieć o wszystkim.
Oluś - Czw Wrz 01, 2011 23:38
Ja mam problem z łączeniem nowego szczurka ze stadem (ponad roczny Akapit i 14-tygodniowy Burton). Dodam, że Burton jest przedstawicielem dzikich szczurów wędrownych, ale z Akapitem żyje bardzo zgodnie, nie było żadnych problemów z łączeniem.
Próbuję ich połączyć z 12-tygodniowym Ave, na początku wszysto ładnie, klatka wyszorowana, zapoznanie na neutralnym terenie, zdominowały go i tyle.
Potem łączenie przeniosło się do klatki. Trochę było przepychanek, ale Ave tak się wystraszył, że przez pół nocy wisiał w górnym rogu klatki, byle żeby się znów z tamtymi nie spotkać... W końcu sie zmęczył i zlazł, nawet spali razem w hamaku.
Problem się zaczął następnego dnia. Ave odważył się zejść na dół klatk,i ale Burton dosyć napastliwie zaczął się stroszyć, "zaczepiać" go odwracając się tyłem, a potem atakował... Trochę go pogryzł, ale rany nie są poważne, krew nawet nie leciała. Najgorsze jest to, że Ave znów przerażony zwisa na górze i robi wszystko, żeby się nie spotkać z drugim szczurem. Nawet jak któryś do niego podchodzi tylko żeby go powąchać to piszczy ze strachu i "boksuje" łapkami. Prowokuje tym do następnego ataku i koło się zamyka.
Jak myślicie, zostawić go w klatce mimo takiego stanu rzeczy? Reakcje stada nie są bardzo agresywne, problemem jest tu paniczny strach nowego szczura...
Może lepiej dać mu spokój i chociaż na jeden dzień go odłączyć, a potem spróbowac od początku?
[ Dodano: Pią Wrz 02, 2011 05:06 ]
wyjęłam Ave z klatki chłopaków, ciągle wisiał na górze,a jak któryś nawet do niego spróbował podejść to wpadał w panikę. To już nie był pisk, to było darcie się wniebogłosy, jakby z niego skórę zdzierali, w życiu nie słyszałam, żeby szczur aż tak krzyczał...
Nie wiem co mam z tym fantem zrobić, boję się, że Ave już wcale nie będzie chciał się połączyć z chłopcami
Co o tym sądzicie?
kami-chan - Pią Wrz 09, 2011 21:00
Witam mam maly problem, opisze sytuacje. Adoptowalam kilka dni temu szczurka 4 misesiecznego dla moich 2 facetow (2 lata). Pierwszego dnia zapoznalam ich na kanapie, "olewali" go wiec zeby bardziej na niego zwracali uwage umiescilam ich wszystkich na podlodze i przykrylam klatka. Maly sie bal starszych stawal na lapkach, piszczal jakby go obdzierali ze skory. Kacper nawet chyba polubil malego i tylko Kicius chcial go zdominowac ale maly sie nie dawal. Potem nawet zaczeli sie tolerowac, zasneli przy sobie wiec chcialam ich wlozyc do klatki (wyczyscilam ja i w miare mozliwosci poprzestawialam to co sie dalo) i stalo sie zle, nie dosc ze Kicius atakowal Malego to jeszcze starszaki zaczely walczyc miedzy soba i atakowac malego, wszystko trwalo moze minute bo szybko go zabralam. Maly mial skaleczona lapke... Teraz znow siedza w katce na podlodze, natarlam ich aromatem do ciasta, nasmarowalam rece i poglaskalam ich, widze ze juz sie troche uspokoili no ale nie wiem co robic Co zrobilam zle a co moge jeszcze zrobic?
mikanek - Pią Wrz 16, 2011 17:02
Wybaczcie, ale nie dam rady przeczytać 43 stron tematu, więc pytam- jakie są szanse , że dorosły samiec, który nigdy w życiu nie widział innego szczura zaakceptuje kolegę? I czy powinien to być facet w jego wieku czy maluch?
quagmire - Pią Wrz 16, 2011 17:21
mikanek, szanse są duże.
Wg mnie powinien być to maluch.
kami-chan, nie widziałam wcześniej Twojego posta.
Wg mnie możesz zwolnić. Dłużej poznawać ich na neutralu i być cierpliwa.
AngelsDream - Czw Wrz 29, 2011 13:23
Jestem ciekawa, czy często się zdarzało, żeby ktoś łączył szczury tak jak my, zaznaczam, że pod dużą kontrolą, ale jednocześnie bez dużego ingerowania (w sensie jestem obok, ale nie widzę nad, etc.)
Łączyliśmy Magiki (1 września skończyły 9 miesięcy - nie są więc ani młode, ani specjalnie dorosłe, jeszcze trochę 'hormonalne') najpierw z małym, niespełna pięciotygodniowym Raumem, potem (jeśli dobrze liczę, minęły dwa tygodnie) z sześciotygodniowym Godrykiem oraz przy okazji poznały brata Godryka - Fenrira.
I tak, po pierwsze. Żadnego łączenia na stresie. Wanny, brodziki, wymysły odpadają. Andaj, jak tylko ma takie cyrki, zaczyna się wycofywać i robi się dla mnie nieczytelny, więc pierwsze spotkanie na łóżku, które jest ich głównym wybiegiem. W przypadku Rauma leżał na płasko wyprany koc, w przypadku Potterków była tylko pościel.
Jak tylko Magiki zwróciły uwagę na malce, z nieba sypało się jedzenie. Tu pestki, tam granulat, przeplatane z pracą i magicznym hasłem "dobry szczur!".
Zarówno Raum, jak i Potterki same podchodziły do dużych, właziły pod nie, garnęły się, do tego stopnia, że Raum sam poszedł do klatki za Magikami. Klatki nie myłam, przeciwnie, pozwoliłam się Rdzawemu wytarzać w ich zapachu. Jak Magiki uznały za stosowne, wrócić na swoje włości, kolega już tam czekał. Trochę postałam obok klatki, otwarty front odrobinę mnie uspokajał. Raum musiał zrozumieć dwie rzeczy:
- Perkun jest delikatny, ale nie odpuszcza;
- Andaj dominuje szybko i mocno, zazwyczaj w kuwecie;
Trzeciego dnia maluch już był z Magikami zgrany mocno, w tej chwili świata za nimi nie widzi, chyba że da mu się możliwość wspinania po człowieku.
Godryk, ze względu na brata, nie trafił od razu do klatki (po pierwszym spotkaniu), trafił wczoraj po ponad godzinie biegania z trójką moich cudaków. Raum go właściwie olał, dał się mu położyć i biegał dalej. Andaj robił zapasy (z nieba leci papu, wow!), Perkun niuchał siostrzeńca po podogoniu i trochę za nim polatał.
Znów było tak, że starsze zgarnęły się do klatki, a maluch za nimi, więc stwierdziłam, że mogę im pozwolić na rozegranie tego po swojemu.
W klatce najpierw malucha położył Perkun, następnie Andaj. Raum konsekwentnie pozwolił się położyć. Godryk nie jest tak uległy, więc Magicy uznali, że nie zasługuje na aż tak ulgowe traktowanie. Tym sposobem po raz pierwszy widziałam dominowanie w miseczce do spania. Owszem, z przytrzymaniem zębami, ale jednak na tyle subtelnym, że nikt nie ucierpiał.
Przy Raumie dałam do klatki sporo psiej karmy. Przy Godryku trochę pestek, trochę suchego makaronu, trochę ich normalnego granulatu. Od rana właściwie nie musiałam podchodzić do klatki, zaglądam z odruchu.
Jak na to, że mamy w pokoju drugie stado szczurów dorosłych, uznaję również to łączenie za stosunkowo lekkie i czekam, co będzie, jak mi szczyle zaczną dorastać.
Anonymous - Czw Wrz 29, 2011 14:34
Bardzo ciekawe. Szkoda tylko, że warunki łączenia u każdego z nas są tak zróżnicowane, że ciężko coś uogólnić, ale już piszę jak bywało u mnie, teraz i w poprzednim, 10-9 sztukowym stadzie. Myślę, że potem będzie łatwiej dyskutować przez porównanie.
1. Rozpraszacze stosowałam tylko w sytuacji, gdy nie miałam wyjścia, tzn zaczynało sie robić groźnie (czyli puszczałam w niepamięć puszenie się, stawanie na tylnych łapach, nawet pokazywanie zębów, także niegroźne boksowanie). Tylko jedno łączenie na samym początku było na tyle ostre, że dwa razy interweniowałam.
2. W zasadzie eSki i eRki RT wrzuciłam do posprzątanej klatki, nie było żadnego szczególnego łączenia na neutralnym gruncie, przed spotkaniem w klatce widziały sie jednego dnia kilka razy na terenie normalnego wybiegu.
Pozwoliłam sobie na takie łączenie ponieważ znałam juz dobrze zachowanie stada, miałam przede wszystkim pewność, że alfa (Fragles) będzie interweniował w sytuacji zbyt ostrej, włącznie z korekcją zachowania bety (Mini).
3. W poprzednim stadzie łączenie zawsze wyglądało tak samo. O tym jednym, ostrzejszym napisze osobno.
Kolejno:
- udają, że nie widzą nowego, zainteresowanie zerowe
- zaczyna się wąchanie, wąchanie pod ogonem, maluchy wchodzą pod brzuchy wszystkich starszych szczurów
- alfa nigdy nie witał nowych pierwszy, to samo beta, zawsze jakoś w międzyczasie każdy pokazał kim jest, przy czy beta zawsze dość stanowczo, ostro (przewracanie na plecy, przytrzymanie na plecach, kładzenie głowy/łapy/ciała na karku nowego). Alfa nigdy nie posunął sie dalej niż obwąchanie, baaardzo dokładne, dość długie. Wszystkie nowe natychmiast sie poddawały alfie
- maluchy zaczynają zaczepiac do zabawy wszystkich i mam wrażenie, że dokładnie wtedy dowiadują sie dokładnie kto jest gdzie w hierarchii stada, czyli na co moga sobie pozwolic i z kim, jakie stosunki będą w stadzie przez najbliższe ok. pół roku. To jest faza najdłuższa ale wiele zależy od tego jakie sa maluchy. Jeśli sa bardzo odważne, to czasem trwa to długo, ze względu na ich zaczepność i wolne "zniechęcanie się" do zaczepiania co poniektórych.
W czasie tych podchodów maluchy sa bardzo dokładnie nadal oglądane i obwąchiwane.
- potem następuje cos w rodzaju odpoczynku, starsze tracą zainteresowanie znowu, wracaja np. do klatki, na swoje stałe ulubione miejsca. Maluchy oczywiście ida za nimi, bo to juz początek pełnej oddania i ślepej fascynacji/miłości do nowego stada, pełne naśladownictwo itp.
- w klatce niektóre zachowania wzmacniające info o pozycji starszych szczurów sa powtarzane i można dość łatwo zauważyć który maluch będzie później spędzaj najwięcej czasu z którym starszym. Na hamakach zawiązują sie bliższe znajomości, malce sa iskane, przytulane albo wyganiane, wypychane. Domki czy rury wstawiałam znaczniej później, więc obserwacje związane z miejscami w klatce, tymi ulubionymi dotyczą tylko hamaków i tych, które hamaki lubią najbardziej.
- po max 2 dniach jest spokój i nie dzieje sie juz nic rewolucyjnego. Czasem zawirowania powstają po włożeniu domków, rur, tuneli itp, ale stado juz na tyle jest jednolicie zorientowane w strukturze, że najgorsze co widziałam, to wypychanie na chama malucha przez betę.
To najostrzejsze, najgorsze łączenie dotyczyło dojścia do stada składającego się z Ryjka, Cypisa, Fraglesa i Forresta Miniego.
Mini stał sie betą jakiś miesiąc po przybyciu do stada i nikt mu w drogę nie wchodził. To był niezwykle zdecydowany szczur, choc najmniejszy (nigdy nie przekroczył wagi 400g średnio ważąc 360-380g).
Łączenie Miniego wyglądało tak, że wiecznie sie stawiał Fraglesowi (alfie), nie dał sie długo zdominować, resztę chłopaków odganiał kiedy chcieli go obwąchać, były spięcia z Forrestem, a alfa w końcu naprawdę brutalnie przewrócił go na plecy, długo przytrzymywał go łapą na klatce piersiowej i nawet nasyczał na niego. W dodatku musiał to powtórzy dwukrotnie, bo Mini nie dawał za wygraną. Za drugim razem interweniowałam (dmuchnęłam lekko na nie), bo doszło do tego, że ten mały ogryzek Mini stał spuszony, z zebami na wierzchy i podskakiwał tak do alfy, który był juz mocno zniecierpliwiony i także spuszony.
Dodać należy, że zarówno alfa i beta bardzo przejmowali sie swoim stanowiskiem. Doskonale widac było kto jest kim i zawsze zachowywali sie podręcznikowo na swoich stanowiskach.
Zarówno Mini jak i Fragli byli poważnymi samcami i ta powaga była widoczna przez całe ich zycie. Ale tez mieli większe stado do ogarnięcia niz obecne.
Obecne stado łączyłam ostrożnie do 3. szczura.
Jasiek był 2 tyg sam, czekając na Iksia. Iksia przywitał z taką radością, że łaczenia w ogóle nie było, ale nie znając kompletnie Jasia zachowałam standardowe środki ostrożności (łączenie ma małej powierzni). Ale trzeba dodać, że różnica wieku między Jasiem i Xem wynosi miesiąc, a to żadna różnica.
Kenobieg i Hatifnata dołączyłam także ostrożnie i także szybko zrezygnowałam z tej ostrożności, ponieważ Jaś i X nie zachowali sie w żaden sposób inaczej niż z pełną radością lub lekką zlewką. W momencie łączenia Keno i Hatiego Jaś miał 5 m-cy a Iks 4 mce.
Dołączając Ququłki sprawdziłam tylko czy mam dobry dostęp ręki do wnętrza klatki i ani razu jej nie użyłam. Dołączając Quinna i Qukacza Jaś miał 6 mcy, Ix 5 mcy a Kenobi 2 mce.
To stado jest bardzo wyluzowane. Jasiek jest takim dzieckiem, że trudno nazwac go prawdziwym alfą, inaczej niż Fragles także reaguje na przepychanki. Kto jest teraz beta - nie wiem. Panowie K, Q, Q, dojrzewają, Iks czuje sie słabiej i nie wiem co z tego wyjdzie za jakiś czas, zwłaszcza, że jeden taki Kenobi to wieczna upierdliwa namolna menda i wiecznie jest na granicy wpierdzielu.
PALATINA - Czw Paź 13, 2011 14:43
Głupia jestem i nie mam zupełnie silnej woli!
Miałam po woli rezygnować ze szczurów.
Tymczasem strzygłam pieska w Oazie i wróciłam ze szczurem (ale jeszcze mogę go oddać!).
6- miesięczny kaptur, chyba blue aguti (agutek, ale taki ślicznie jasny).
Właśnie go usiłuję zapoznać z 3 albinosami.
Już raz oberwał, ale na własne życzenie, bo sam zaatakował jako pierwszy.
Klemens też oberwał - a dokładniej zerwał mu się pazurek (i wszystko wokół zakrwawił).
Stresuje mnie to łączenie.
Po co ja wzięłam kolejnego szczura?
Ja rozumiem, że był cudownie piękny i bardzo miziasty, ale czy to powód, żeby go od razu brać?!
Dziewczyny, powiedzcie mi, żebym go jutro odniosła do lecznicy. Jest taki uroczy, że na pewno ktoś go weźmie.
Onia - Pią Paź 14, 2011 20:32
No to mam problem
Szczur którego dziś zabrałam to totalny dzikus , boi sie i mnie i innych szczurów. Do tej pory łączenie odbywało się bez większych problemów a teraz to jakas masakra .A wszystko obywa sie miedzy nowym a Bogusiem.
Jak na łóżku nie zwracają na siebie uwagi, tak w klatce Bogus caly czas robi podchody do nowego , tamten przerazliwie piszczy. Nic bym sobie z tego nie robiła bo wiem , ze musza sie dotrzec ale tak sie pozarly , ze obaj maja rany < Ryskowi tez sie dostało>
I co ja mam teraz zrobic? zostawic ich tak na noc czy moze odseparowac nowego do transportera? < przyznam, ze chciałabym tego uniknąć , ale tez nie będę siedzieć cala noc przy nich...a rano chciałabym ich zastać w jednym kawałku>
Dodam, że Boguś ma 6 miesięcy a nowy 1,5 roku.
Anonymous - Pią Paź 14, 2011 22:00
Onia, jeśli masz kiepsko oswojonego szczura, to najpierw poświęć trochę czasu na oswojenie go ze sobą, a potem łącz. Reszty nauczy go stado, ale przy łączeniu lepiej mieć trochę zaufania u zwierzaka.
|
|
|