W kupie raźniej - szczury są stadne - SAMCE - łączenie samców w różnym wieku
PALATINA - Czw Gru 31, 2009 11:46
Zupełnie nie wiem, co zrobic, bo kiedys Cyryl też był podobny. Też był agresywny (nawet bardziej, bo on gryzł innych do krwi), a gdy osiągnął szczyt, uspokoił się..
Teofil ma dominujący charakter, bo był taki juz jako maluszek - już wtedy był odważny i pewny siebie. Teraz to sie tylko utrwaliło. Kastracja może nic nie zmienić...
W dodatku jąderka to mój mały fetysz... Żal mi się ich pozbywać.
Ale te syki i gonitwy nie dają mi spać! Już nie mówiąc o stresie reszty stada!
Oli - Czw Gru 31, 2009 13:28
Co do jajcięcia, to chyba znasz moje zdanie. Jak uważasz, że może to pomóc to tak zrób. Natomiast jeśli chodzi o maluchy to ja zauważyłam, że rodzeństwu trudniej się do stada przyłączyć, bo nawzajem się nakręcają, ale to nie musi być reguła.
PALATINA - Czw Gru 31, 2009 14:57
Oli napisał/a: | Natomiast jeśli chodzi o maluchy to ja zauważyłam, że rodzeństwu trudniej się do stada przyłączyć, bo nawzajem się nakręcają, ale to nie musi być reguła. |
Ja w tej chwili nie mam stada.
Mam 3 szczury mieszkające w jednej klatce i nienawidzące się wzajemnie.
Chciałam uniknąć sytuacji, gdy mam 4 szczury nienawidzące się.
Już wole trzy takie + dwa zakumplowane.
Zdecydowałam się na braci tylko dlatego, że sumienie mi nie pozwala dołączyć maluszka, który zostanie całkiem sam w tym nieprzyjaznym gronie. Po prostu żal mi go, bo patrzę na Samuela - który pozostał w takiej samej sytuacji - Został dołączony do dwóch nieznoszących sie szczurów i okazało się, że z żadnym z nich nie umie sie zaprzyjaźnić. Nie chcę, żeby Barnaba przeżywał to samo, a tak będzie miał brata (do zabaw i do wspólnego spania na hamaku). Umarłabym z żalu, gdyby taki maluszek sam jeden siedział w kącie klatki (tak jak to teraz robi miesiąc temu dołączony Sammi).
Edit:
Fistaszky mi się do stada świetnie włączyły... Szkoda mi, że Ynuś został sam teraz... Szkoda, że Ybisek umarł...
asik8705 - Pon Sty 18, 2010 12:41 Temat postu: Młodziak 2 miesięczny i 5 miesieczny Fredzio Witam.
Taki malutki mam problemik.
Wczoraj przybył do nas 2 miesięczny samczyk.
Pomału oswajamy go z naszym Fredziem.
Tylko że: maluch w porównaniu do Fredzia jest bardzo energiczny, wszędzie biega pełno go tu i tam. Robi podchody do Fredka, a ten tak jakby go nie zauważał, nieraz nawet bał. Mały popiskuje i nieraz syczy na niego , taka mała zadziora. boje się ze Fredzio nie wytrzyma i będzie nie ciekawie. Poradźcie coś prosze
babyduck - Pon Sty 18, 2010 13:00
asik8705, 2 miesięczne maluchy to zwykle takie pchły wszędzie skaczące. Starszy może być rozkojarzony jeśli przez dłuższy okres był sam. Za chwilę pewnie będą ustalać hierarchię, więc mogą się szarpać, fukać na siebie, bić - pozwól im na to i dopóki nie zaczną walczyć do krwi nie przeszkadzaj. Jeśli maluch ulegnie i szybko przyjmie do wiadomości kto tu rządzi, to nie powinno być problemów.
asik8705 - Pon Sty 18, 2010 13:31
dZIEKI BARDZO ZOBACZYMY CO TO BEDZIE.
wuwuna - Pią Sty 22, 2010 12:14
asik8705, proszę o nie pisanie drukowanymi literami, bo jest to na forum traktowane jako krzyk.
asik8705 - Nie Sty 24, 2010 13:25
Dobrze już nie bede.
No i dalsza część historii. Niby Fredzio sie juz przyzwyczaił do Edka. Od wczoraj dziela klatke. A ja i mój chłopak dzisiaj cała noc nie spaliśmy Fredzio jest miły i nawet się bawić chce z Edkiem. Zauważyłam że nawet Fredzio Edka iska. I tu zaczyna się problem. Maluch całą noc piszczał. Jak Fredek sie do niego zbliża, i w ogóle, mamy już tego dość a to dopiero pierwsza noc. Czy to poprostu maluch nie lubi być iskany?? Dlaczego on tak piszczy?? To nie są Miłę Początki.
AleksandraF - Pią Sty 29, 2010 10:04
Przypadkiem tu zajrzałam to już napiszę, bo też mieliśmy krzykacza. Jeśli nic się złego nie dzieje to moim zdaniem trza to przetrzymać. U nas Kajtul darł ryja jak tylko inny szczur się zbliża.. a mamy ich 5 więc darł się ciągle.. przez 3 doby.. ale potem coraz mniej, coraz mniej aż zrozumiał dureń jeden że nikt go naprawdę nie chce zjeść.. o tyle to było idiotyczne że on był największy... Bogu dzięki że te nasze ciuraki taką cierpliwość do niego miały.. bo nawet ja miałam ochotę go udusić..a teraz śpi przytulony do reszty A łączenie przecież jest dla jego dobra i w końcu doceni szczurze ciepełko.
KrzysKoz - Nie Sty 31, 2010 00:04
Właśnie próbuje połączyć 1,5 rocznego Mózga z 4-miesięcznymi braćmi - RyczyPiskiem i Węgielkiem. Poznały się już w czwartek wieczorem, na w miarę neutralnym terenie, obwąchiwały się i wszystko było w porzo, dopóki jeden z braci nie wskrabał się na klatkę - tu tolerancji Mózga nadszedł kres i doszło do serii ostrych bójek. Wiem zrobilem błąd, że tej klatki nie schowałem do innego pokoju. Szczury zamieszkały w osobnych klatkach.
Przez piątek zajmowałem się głównie braćmi, próbując ze sobą i z nowym miejscem oswoić. Powoli zdobywały zaufanie do mnie. Wieczorem zamknąłem młodzież do swojej klateczki i wypuściłem Mózga - biegał po wybiegu z dużym zainteresowaniem, wszystko obwąchiwał - czuł że tu ktoś inny się panoszył. W końcu zaczął dokładnie obwąchiwać klatkę młodych - wąchali się tak nawzajem intensywnie przez małe szparki, aż w końcu młodzi fuknęli ostro. Po drugim takim fuknięciu klatkę zabrałem.
Kolejną noc spędzili w osobnych klatkach, ale blisko siebie położonych.
Dziś też przez pare godzin najpierw na wybiegu byli młodzi, potem stary.
W końcu wieczorem wziąłem się za mycie i przemeblowanie dużej klatki. Następnie umieściłem całą trojkę w wannie - żadnych pisków, tylko strach we wszystkich oczkach - gdzie ja jestem? Mózg próbował się z wanny wydostać, ale poza tym obwąchiwał maluchów, a one jego, czasem nawet jeden drugiego polizał/poiskał. Po 15 minutach takiej można powiedzieć sielanki, postanowiłem zaryzykować i najpierw wpuściłem do klatki młodzież, a potem seniora. Po krótkiej chwili Mózg dopadł Węgielka w rogu klatki, przy czym nie ustawił się jak do stójki, ale napuszył się i podchodził do niego bokiem, po czym jakby naskoczył na niego. Młody w pisk, jakoś udało mu się wyrwać i pędem pobiegł na półkę do brata. Nastąpił pat - młodzież na górze na pólce, Mózg trochę niżej na hamaku. Czasem Mózg stawał na łapkach i próbował zaglądać na półkę, ale wtedy młodzi też się wychylali - badanie wzrokiem, trochę pisków ze strony młodzieży i powrót do sytuacji wyjściowej. W końcu Mózg wszedł na półkę i przystąpił do ataku - znów napuszony, podchodził do nich bokiem i rzucił się jakby chciał je ugryźć w podbrzusze. Młodzież rozpierzchła się po klatce, troche się poganiali i znów doszło do pata - znów młodzież na górze, Mózg na dole. Po paru minutach okresowej wymiany spojrzeń, Mózg znowu przystąpił do ataku, ze zdwojoną siłą. Tym razem mojej tolerancji nadszedł kres i towarzystwo posłałem z powrotem do wanny. Cisza, spokój, ale napięcie w powietrzu cały czas jest. Nie obwą:cenzura:ą się, patrzą na siebie badawczo, Mózg czasem trochę się napusza, a młodzi cały czas czujni i gotowi.
Proszę powiedzcie, czy dobrze robię, może macie jakieś sugestie?
Dobrze odczytuję ataki Mózga jako próbę obrony terytorium, a nie ustalanie hierarchii?
Mam zamiar podzielić dużą klatkę na dwie części i dać im pomieszkać obok siebie - co o tym sądzicie?
Z góry dzięki!
Anonymous - Nie Sty 31, 2010 09:50
KrzysKoz napisał/a: | końcu zaczął dokładnie obwąchiwać klatkę młodych | nie rób tak, przy łaczeniu i zapoznawaniu klatki idą w odstawkę, bo są scisłym terytorium danego zwierzęcia. Tak się nie zapoznaje zwierząt.
Za szybko wsadziłeś całą ferajnę do klatki. Najpierw zapoznaje się na neutralnym terenie, trzeba im dać ze dwa dni, puszczać razem kilka-kilkanaście razy na krótki czas. Dopiero jak widzisz, że nie dzieje się nic złego, to puszczasz na dłużej. Klatka jest ostatnim etapem, kiedy szczury już ze sobą mogą biegać.
KrzysKoz - Nie Sty 31, 2010 11:28
Viss dzięki za potwierdzenie moich przypuszczeń, przesadziłem z tempem, miałem nadzieję że chłopaki szybko się dogadają... To moje pierwsze łączenie, więc niestety uczę się na błędach...
Wczoraj przesiedziały ponad godzinę w wannie (po tym jak Mózg je dwukrotnie bezpardonowo zaatakował w klatce), na początku zajęły przeciwległe końce, ale z czasem nawet zaczęły się do siebie zbliżać i trochę obwąchiwać (na początku młodzież trochę piszczała, potem nie). Duzą klatkę podzieliłem na pół i umieściłem szczurasy, był względny spokój, ale jak zobaczyłem, że ogon młodego znalazł się na terytorium Mózga, to stwierdziłem że nie będę ryzykować i znów towarzystwo zostało na noc w oddzielnych klatkach.
Plan na kolejne dni mam taki:
a) Dalej oswajam młodzież ze sobą i z otoczeniem (tu pytanie czy naprzemiennie młodzi i Mózg mogą biegać po tym samym terenie?)
b) 2x dziennie na godzinę całe towarzystwo trafia do wanny
c) dopiero jak zauważe jakieś wyraźne objawy wzajemnej akceptacji w wannie, zaryzykuję wypuszczenie ich na wybieg do pokoju, tego najmniej przez Mózga uczęszczanego (a więc w miarę neutralnego)
d) jeśli i w tym pokoju będzie spokój, to puszczę ich na teren, po jakim zwykle biegały oddzielnie.
e) jeśli dalej po kilkunastu takich wybiegach nic złego nie będzie się dziać, na nowo wyszoruję dużą klatkę i ją przemebluje no i chwila prawdy nadejdzie
Co o tym myślicie?
Anonymous - Nie Sty 31, 2010 12:05
KrzysKoz napisał/a: | Duzą klatkę podzieliłem na pół i umieściłem szczurasy, był względny spokój, | jezus, Krzychu, człowieku, czy ty nie zrozumiałeś co ja napisałam? NIE WSADZASZ ICH NA RAZIE DO WSPÓLNEJ KLATKI. Chcesz żeby sobie palce poodgryzały, ogony??
a) tak, naprzemiennie można, niech poznają swój zapach i się d niego przyzwyczająją
b) wanna jest silnym stresorem, nie masz jakiejś małej łazienki, czy innego neutralnego miejsca?
c) niekoniecznie, jesli w pokoju masz neutralne miejsce, to jest ono lepsze od wanny.
d) tak, może być
e) tak amen.
Oli - Nie Sty 31, 2010 13:46
ja łączę zawsze w kuchni, bo kafelki można dobrze umyć jakimś pachnącym płynem. to samo z resztą jest z łazienką, tylko ja mam w łazience sporo zakamarków, do których nie mam dostępu gdyby się tam szczur przemieścił.
KrzysKoz - Nie Sty 31, 2010 13:47
Viss, zrozumiałem co piszesz i jeszcze raz Ci dziekuje za potwierdzenie moich przypuszczen i za dobre rady. Niestety Twojego posta przeczytałem dziś rano, a moj pechowy pomysl podzielenia klatki na pół wynikł z tego, że klatka maluchów jest b. mała, więc chciałem. żeby miały trochę więcej miejsca. Ale jak tylko zobaczyłem ogon malca na połowie Mózga od razu zrezygnowałem z tego pomysłu - też mnie przeraziła wizja odgryzionego ogona, czy czegokolwiek innego...Dziś kupuję większą klatkę dla maluchów.
a) ok, dzięki za rozwianie moich wątpliwości
b) niestety wanna to jedyne na pewno w pełni neutralne miejsce, jest jeden pokój, w którym Mózg bywał bardzo rzadko, ale jednak bywał. Na razie nie zaryzykuję ich wypuszczenia tam. Dziś już raz w wannie wylądowały, był względny spokój, przede wszystkim jednak opierający się na strachu (Mózg bał się wanny, a młodzież Mózga). Kilka razy się zbliżyli do siebie i obwąchali z rezerwą, ale póżniej Mózg zaczął zgrzytać ząbkami i pulsować oczkami i jednego z Malców dziabnął (ma malutką rankę za uszkiem ). Także myślę, że muszę im dać kilka dni bez żadnego bezpośredniego kontaktu z sobą
c) w międzyczasie Mózg ma całkowity szlaban na "prawie neutralny" pokój, który też gruntownie posprzątam, żeby mieć pewność że jest rzeczywiście neutralny
d) i e) dzięki za potwierdzenie!
Trzymajcie kciuki za moje przyszłe stadko
[ Dodano: Nie Sty 31, 2010 13:57 ]
Oli, też nad tym myślałem... hm.. kuchnię i łazienkę może być mi cieżko całkowicie zneutralizować. tudzież pozbyć się zakamarków, ale właściwie cały przedpokój powinno się udać. Tym bardziej że pierwsze spotkanie właśnie tam się odbyło i tak jak pisałem przez jakiś czas wszystko było ok...
Dzięki!
[/b]
|
|
|