Leczenie - Nowotwory sutka - gruczolaki
Asica21 - Czw Lut 23, 2012 17:52
Pięknie. To co ja mam teraz robić?
Pyl - Czw Lut 23, 2012 18:12
Asica21, może by tak iść do weta? Przez internet nie wyleczymy...
Asica21 - Czw Lut 23, 2012 19:11
Pyl, zgadza się tylko ja zastanawiam się czy wycinanie, nakłuwanie i usuwanie guzów to jedyne wyjście i jakie są szanse, że to nie wróci.
Czy są jakieś leki powodujące wchłanianie się mleka o ile to ono? czy zostaję nam tylko inwazyjna metoda leczenia ?
tydzień temu podjęłam decyzję o operacji Bezy, ryzyko było ogromne i Bezulka umarła. Nie chcę uśmiercać kolejnego ogonka i wolałabym uniknąć decydowania kogo kroić a kogo nie.
Czym grozi nie leczenie tego?
Klusko dziękuję.
Pyl - Czw Lut 23, 2012 19:24
Asica21, są różne metody leczenia, ale nie wiem czy w każdym przypadku można je zastosować. To musi wet. Są np. zastrzyki z lucrinu, który hamuje lub ogranicza mlekotok. Można operować, jeśli ogon jest w dobrym stanie i odpowiednim wieku - wiem, że po przykrych doświadczeniach nie chce się próbować ponownie, ale nie można też całkowicie odrzucać metod tylko dlatego, że niosą ze sobą ryzyko.
Możesz poczytać wątek, ale bez zbadania ogona to wróżymy z fusów.
Asica21 - Czw Lut 23, 2012 19:29
do weta i tak pojadę, nie mam się nad czym zastanawiać ale wolałabym uniknąć zabiegów. Zapytam o te zastrzyki o których piszesz.
klaraurs - Pią Lut 24, 2012 03:19
Asica21 napisał/a: | Zapytam o te zastrzyki o których piszesz | Moja Nelly, podobnie jak jej siostra Naomi i inna szczurka w stadzie Maja, miała najgorszą postać gruczolaka, tj. gruczolakoraka. Trzy samice i trzy gruczolakoraki, wetka nie mogła się nadziwić. U Naomi za późno zdiagnozowano chorobę i umarła niedługo po operacji, kiedy były już przerzuty. Maja i Nelly zostały wykastrowane. Maja po wycięciu guza (potwierdzonego hisopatologicznie) dostała 2-3 dawki lucrinu, ale ponieważ nie było problemów, wetka zaproponowała odstawienie leku (od tej pory minęło już dobre pół roku i cały czas jest spokój). U Nelly guz (potwierdzony hisopatologicznie) również został na czas usunięty, ale od tamtej pory ciągle ma problemy. Najpierw wyrósł jej drugi guz, który został usunięty, a mleko ma niemal na okrągło (dr Rzepka nakłuwa je igłą, wyciska i odkaża, czasem kilka razy w miesiącu). Nelly regularnie dostaje zastrzyki z lucrinu, najpierw co 3 tygodnie, potem co 2,5, a teraz już co 2 tygodnie. I tak żyje sobie już 8 miesięcy - nie licząc mleka - w dobrej kondycji i nastroju.
AngelsDream - Czw Kwi 05, 2012 17:00
Temat o gruczolakach przysadki został wydzielony tu: http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=988
Ninek - Pią Lis 23, 2012 21:18
Dawno nie miałam do czynienia z gruczolakami, więc nie jestem na bieżąco.
Czy w przypadku 7 miesięcznej samicy, która już ma pierwszego gruczolaka, kastracja pomoże? Tzn na ile zapobiegnie dalszemu powstawaniu guzów? 2 czy 3 lata temu nasi weci mówili, że kastracja ma największy sens do skończenia pół roku samicy, na pewno coś w kwestii wiedzy na ten temat sie zmieniło.
AngelsDream - Pią Lis 23, 2012 21:43
Ninek, nie powstrzyma wszystkich, ale powinna przynajmniej spowolnić ich powstawanie.
Ninek - Pią Lis 23, 2012 21:59
AngelsDream, właśnie ciekawi mnie, czy po prostu będzie ich mniej, czy tylko będą wolniej rosły. Pogadam o tym z Piaseckim, jak będe dzwoniła sie umówić na zabieg, ale chcialabym wczesniej mieć o tym jakieś pojęcie.
AngelsDream - Pią Lis 23, 2012 22:04
Ninek, to chyba kwestia osobnicza.
Ninek - Pią Lis 23, 2012 22:08
AngelsDream napisał/a: | Ninek, to chyba kwestia osobnicza. |
Ech, nie na taką odpowiedź liczyłam
Skoro już teraz ma pierwszego, to ma szanse przebić moją rekordzistke Bąble, która miała łącznie 11 guzów i 4 operacje.
AngelsDream - Pią Lis 23, 2012 22:19
Ninek, można poczekać na wypowiedzi innych, ja piszę z "teorii".
Pyl - Pią Lis 23, 2012 22:45
Ninek, ani wczesna ani późna kastracja nie gwarantuje zdrowia. Kastracja "za młodu" działa zapobiegawczo, choć też nie w 100%. Ale w przypadku wystąpienia guzów hormonozależnych, nawet późna kastracja ma sens, bo likwiduje istniejącą stymulację hormonalną. W Ogonie wieki temu (nie wiem jak teraz), w przypadkach, gdy nie można było połączyć wycinania guza i kastracji (najczęściej ze względu na stan zdrowia zwierzaka) to nawet najpierw kastrowali, a potem w osobnej operacji dopiero usuwali guza. A kastracja w wieku 7 miesięcy wcale jeszcze nie jest "późna", więc głowa do góry! Kciukam mocno. Wyczerpałaś już limit
AngelsDream - Pią Lis 23, 2012 22:48
Pyl, ma rację.
Reszta to już kwestia trochę tendencji organizmu, a trochę nawet zwykłego szczęścia. Zdrowie bywa ruletką.
|
|
|