W kupie raźniej - szczury są stadne - SAMCE - łączenie samców w różnym wieku
nimka - Pon Kwi 29, 2013 16:41
dzięki za odpowiedź
a czy ktoś z Was ma doświadczenie właśnie z takim strachliwym szczurem jak mój Czesław i może powiedzieć czy po kastracji mu ten lęk przeszedł i czy dało radę wtedy już bezproblemowo łączyć z innym samcem, najlepiej właśnie starszym, a nie maluchem?
czyli: i hormony "lękowe" i płodność ustąpią mu po 3 tygodniach od zabiegu?
wtedy najpierw próbować łączyć tylko ze Stefanem, a jeśli to nie wyjdzie przez dłuższy czas - włączyć do stada samiczek, tak?
i lepiej w międzyczasie nie pakować Czesia do dziewczyn? Czy można (przypominam, że klatki wszystkich szczurów stoją blisko siebie)? A na wybiegi? Mogę Czesia puszczać z dziewczynkami (oczywiście po tych 3 tygodniach)?
Pyl - Pon Kwi 29, 2013 16:50
nimka, quag ma takie doświadczenie
nimka - Pon Kwi 29, 2013 17:10
Pyl napisał/a: | nimka, quag ma takie doświadczenie |
no dobrze, wierzę
to już dam spokój z wypytywaniem
Pyl - Pon Kwi 29, 2013 17:23
nimka, miałam na myśli, że właśnie quag możesz męczyć
quagmire - Pon Kwi 29, 2013 17:31
Tak, miałam szczura - Gargamela - który przeraźliwie bał się innych szczurów. Jednocześnie bardzo je tym denerwował, co nakręcało spiralę. Był bardzo naładowany hormonami, samiczek się nie bał, a przynajmniej jednej, z którą się spotkał, żeby to sprawdzić.
Po kastracji czekałam długo. Bardziej, że akurat tak wyszło, nie specjalnie. Przy pierwszych spotkaniach Gargamel wciąż się bał, ale szczury podchodziły do niego zupełnie inaczej - spokojniej.
Ostatecznie był łączony na siłę w dunie, małej, trudno było mu nie dotykać choć jednego szczura, bo miałam ich w tym czasie 12.
Na początku w nowej klatce też się izolował, ale w ciągu tygodnia, dwóch przełamał się zupełnie i stał się najbardziej proszczurzym szczurem świata.
nimka - Pon Kwi 29, 2013 18:32
To mam nadzieję, że i u mnie tak będzie
Stefan z Czesiem przez kilka tygodni mieszkali razem w jednej klatce (po tygodniu łączenia w transporterze - byli tam non-stop prócz nocy, bo ich wtedy nie mogłam pilnować). Dopiero po jakimś czasie Czesław odkrył że tunel z polaru jest fajny i tam się zaszył na 2-3 dni. Wtedy praktycznie nie wychodził z tunelu. A tuż po tym, na trzeci dzień właśnie zdarzyło się to poważne pogryzienie (krwawił jeszcze lekko przez kilka godzin po pogryzieniu - tzn. nie ciurkiem, ale zostawiał mocno krwawe ślady za sobą - już oddzielony w transporterze, czekając na wizytę w lecznicy). Nie wiem czy to zbieg okoliczności czy co.
Wiem, że Czesław się drze (to nie jest ciche piszczenie - rozdziabia pysk i wrzeszczy) jak tylko Stefan jest bliżej niż 5 cm od niego, nawet jak nie ma zamiaru gryźć, tylko na moje oko chce sobie Czesława powąchać.
Z drugiej strony: czasem się zdarza, że w transporterze po kilku godzinach siedzenia razem, Czesiu (ciągle spięty - stoi przykucnięty, ale na dwóch łapkach) trzyma głowę nad Stefanem, a Stefan sobie spokojnie swobodnie pod nim leży, totalnie go olewając, mrużąc oczy - prawda, że to oznacza, że Stefan nie jest agresywnym szczurem? Czy mi się wydaje?
quagmire - Pon Kwi 29, 2013 19:13
Tak, wg mnie to Czesław ma stanowczo większy problem.
nimka - Pon Kwi 29, 2013 21:07
quagmire napisał/a: | Tak, wg mnie to Czesław ma stanowczo większy problem. |
a czy te pogryzienie: w mosznę i odbyt przez Stefana mogło nie być takim celowym atakiem agresji? Nie wiem jak to się stało, może Czesław się tak mocno wyrywał i kotłował, że sam sobie "pomógł" zarobić takie rany?
Rana w odbycie była podobno bardzo "celowa" - na 4 mm wgłąb, dość nieciekawa, zachodziła możliwość, że kał będzie sobie wpływał do środka brzucha, bo też nie bardzo dało się aż tak dokładnie obejrzeć Czesia czy nie ma innych ran.
To mnie trochę, powiem szczerze, powstrzymuje przed zostawieniem ich razem w klatce jak będę musiała wyjść z domu - te pogryzienie było "bez ostrzeżenia", po dłuższym czasie jako takiego dogadywania się. Ale owszem, Czesiu przez cały czas prowokował darciem się.
Stefan atakuje, ale RACZEJ dopiero wtedy gdy usłyszy te darcie. Chociaż zdarzało się, że leciał z zębami zanim Czesław się wydarł - przynajmniej w falach słyszalnych dla mnie. Tylko że nie wiem czy na pewno - mogłam jakiś sygnał przegapić i dlatego tak myślę.
linnka - Pią Maj 03, 2013 14:53
Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie rady, jesteśmy już chyba na dobrej drodze, ale nie chcę zapeszać.
Od kilku dni ogony w dzień siedzą razem w małej klatce, a na noc je rozdzielam. Dzisiaj dołożyłam im hamaczek i tak o to mam piękne śpiące razem szczurzyska. Chyba spróbuję je dzisiaj na noc zostawić, a potem powoli przeprowadzić do dużej klatki. Czarek jeszcze czasem poskrzeczy jak mu Kajtek za bardzo futerko wygryza, ale ogólnie jest już bardziej pokojowo niż wojennie.
Jak sama się przełamałam, to najtrudniej było przekonać mamę, że te piski to wcale nie jest dzika rzeź i że ma ich nie rozdzielać...
Na zakończenie taki widoczek:
limomanka - Pią Maj 03, 2013 18:40
linnka, cieszę się, że tak dobrze idzie A te skrzeki nie świadczą wcale o tym, że chłopaki się nie dogadują - niektóre szczury są po prostu krzykaczami i robią z igły widły.
Nikky - Pią Maj 03, 2013 19:54
linnka, u mnie jest to samo, niesamowity pisk i czujna mama w pogotowiu ja się już przyzwyczaiłam, że moje po prostu robią więcej wrzasku, nawet jak widzą innego szczura to wrzeszczą
linnka - Sob Maj 04, 2013 23:17
Jedyne co mnie trochę martwi, to że maluch wygląda na strasznie zmarnowanego. Albo siedzi w rogu klatki i przysypia, albo próbuje znaleźć jakieś miejsce w hamaku. Z jedzenia coś tam "podziubdzia", ale generalnie nie jest to mały, radosny i ciekawski szczurek... To może być spowodowane stresem czy lepiej przejść się do weta i zobaczyć czy wszystko w porządku?
Plus pytanie techniczne: nie chcę ich jeszcze zostawiać całkowicie samych w dużej klatce, gdy nie będzie mnie w domu. Czy przed każdym wpuszczeniem ich razem powinnam wszystko dokładnie wymyć? Duży Kajtek będzie przebywał w niej non-stop, więc zastanawiam się czy się zbyt nie przyzwyczai, mimo zmienionego układu w środku.
limomanka - Pon Maj 06, 2013 12:35
Co zrobić ze szczurem, który piszczy na każde zbliżenie się innego osobnika? Siedzi w kącie i w końcu zacznie wkurzać nawet najspokojniejsze osobniki... Właściwie piszczy na każdy krok innego szczura - są teraz w klatce tymczasowej. Boję się, że ni ustalą niczego, bo na każdy pisk się wycofują. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim.
Pyl - Pon Maj 06, 2013 12:44
limomanka, nie mówię, że to jedyne rozwiązanie, ale może wykastrować?
Takie wrzaski potrafią niestety być uciążliwe dla stada i skończyć się przypadkowym lub nie przypadkowym pogryzieniem (z frustracji, ze zmęczenia wrzaskiem, z próby uciszenia panikarza, z jego nerwowej reakcji na działania innych). Poczytaj o kastracji, tam jest więcej informacji kiedy może pomóc.
Alternatywą jest kiszenie w transporterze - np. wizyta u weta - brak możliwości ucieczki daje większe bezpieczeństwo, choć nie daje 100%.
limomanka - Pon Maj 06, 2013 12:45
Właśnie zapomniałam dopisać, że panikarz jest już kastratem... Może faktycznie wsadzę ich z alfą na dłużej do transportera. Tam jakoś spokojniej było.
|
|
|